Sesja poślubna na Islandii
Paulina & Maciek
Jedni wybierają okoliczne pałacyki, inni miejsce, w którym się poznali. Paulina i Maciek wybrali na swój poślubny plener… Islandię. Czy wiąże się z tym wyborem, jakaś szczególna historia? Nie. To dość spontaniczna decyzja, dość nieprzewidziany pomysł.
Co mogę zdradzić na sam początek? Była to sesja poślubna – w bardzo dosłownym tego stwierdzenia znaczeniu. W sobotę tworyliśmy z Martą reportaż na ich weselu a pobyt na Islandii, rozpoczęliśmy… w poniedziałek!
Spontaniczne decyzje są najlepsze, o czym przekonaliśmy się podczas tej wyprawy. Wziąłem na siebie (z ogromną radością i ekscytacją!) całą część organizacyjną. Plan zwiedzania, bilety, noclegi – wszystkim się zająłem, w całkowitej zgodzie z wizją samych zainteresowanych. Doświadczenie w planowaniu wyjazdów już posiadam z naszych własnych podróży poślubnych.
Zapierające dech w piersiach krajobrazy, zorza polarna, klimatyczne drogi. Pozorny chłód, nieśmiałe promienie słońca i oni – młodzi, piękni, zakochani. Paulina i Maciek. Na Islandii. W swoich objęciach. Na końcu świata, dla siebie nawzajem pozostając całym światem.
Na Islandii spędziliśmy razem 5 dni.
5 wspaniałych dni.
5 dni obfitych w odkrycia pięknych miejsc.
5 dni bogatych w emocje.
5 dni nauki własnych reakcji, na zupełnie nowe sytuacje.
5 dni wspomnień, których nikt im nie odbierze a moje zdjęcia – nie pozwolą o nich zapomnieć.
Dlaczego podróż poślubna to doskonała pora na… sesję poślubną?
Emocje są wciąż świeże, wciąż obecne – im więcej czasu upłynie, tym słabsze będą, mniej widoczne.
Wyglądacie wciąż tak samo jak w dniu ślubu – odstęp pół roku czy czasami nawet dłużej (zdarzają się tak odległe sesje), nieznaczne różnice zawsze wprowadzi (długość włosów, sylwetka, itd.).
Łączycie przyjemne z pożytecznym: za jednym wyjazdem, macie z głowy i zwiedzanie – i piękne kadry!
Dobry reportażysta pozostanie niezauważony – lub wręcz przeciwnie, stanie się doborowym kompanem tej przygody.